Szalony weekend piłkarski przyniósł nam znów więcej pytań niż odpowiedzi. Czy Lille zostanie historycznym mistrzem Francji po 10 latach przerwy? Czy Juve może marzyć o lidze mistrzów, i co z Fabianem w Premier League? Postaramy się to sobie dzisiaj przybliżyć.

Premier League

W lidze której wielką fanką jest sama królowa(!) trwa bitwa o stołek z numerem 5. Gwarantuje on bowiem kwalifikację do rozgrywek ligi europy. Na 3 kolejki przed końcem aż 4 drużyny mają szansę się tam znaleźć. West Ham ostatnio mocno wyhamował co skrzętnie wykorzystuje Everton pod wodzą Carlo Ancelottiego, przed którym na początku sezonu stały zupełnie inne oczekiwania, lecz piłka bywa bezwzględna.
Największymi kandydatami którzy mogą się tu znaleźć jednak są Liverpool i Tottenham (o dziwo mówimy o nich w konekście walki o piąte miejsce, choć przyzwyczailiśmy się widywać ich wyżej). Jednak terminarz premiuje zespół który aktualnie już się tam znajduje czyli West Ham, który jeśli zgranie komplet punktów, to jego rywali ominie w przyszłym sezonie prawdziwa europejska piłka.

La Liga

Wyścig żółwi, inaczej określić końcówki sezonu w wykonaniu drużyn z topu tabeli określić nie można, gdy jeden z gigantów pada, przewraca ze sobą cały peleton. Na chwilę obecną po nudnym ‚meczu o wszystko’ między barcą a atletico, oraz szalonym i pełnym kontrowersji meczu realu z sevillą, samodzielnym liderem jest Atleti, które zależy już tylko od siebie jeśli wygra ostatnie kolejki. Królewscy i Blaugrana w tym sezonie to kolosy na glinianych nogach, lecz na swoim podwórku znają się jak mało kto, a drużyna Cholo Simeone ma to do siebie że w kluczowych momentach paraliżuje ją oddech rywali którzy depczą im po piętach. 3 kolejki do końca, a mistrzem może zostać każdy, karnawał.

Serie A

We Włoszech mistrz znany już jest od jakiegoś czasu, jednak nie sposób nie wtrącić kilku informacji o batalii o miejsce 4. Fatalny Juventus który pod wodzą Andrei Pirlo regularnie zawodzi, a grą powiedzmy szczerze nie zachwyca nawet gdy wygrywa, wypadł z czołówki po sromotnym blamażu z AC Milanem, o ile w Hiszpanii znaleźć pozytywy u barcy czy realu jeszcze można, to po wczorajszym anty-widowisku piłkarzy starej damy, nie wydaje się żeby piłka im leżała a 3/3 zwycięstwa dały im miejsce numer 4. Biorąc pod uwagę solidne Napoli.

Ligue 1

Lille pisze swoją historię we Francji w której nie dzieje się dobrze pod względem piłkarskim. Mowa tu o wielkim hegemonie ostatnich lat czyli PSG, które o ile sportowo się jeszcze broni, to piłkarze mentalnie ‚nie dojeżdżają’ na mecze w których po prostu piłka nie idzie. W półfinale LM z Manchesterem City prąd odcinało Neymarowi i Di Marii a wczoraj po remisie z Rennes oszalał Kimpembe. Mauricio Pochettino który jeszcze w styczniu był objawieniem sezonu w Paryżu i trenerem skrojonym idealnie pod drużynę którą dostał, dziś jest o krok o skończenia sezonu bez żadnego trofeum, a to się paryżanom nie zdarzało pod wodzą żadnego innego szkoleniowca, choć byli regularnie zwalniani. Jeśli chodzi o top 4 to nie byłbym złym prorokiem w tej kwestii, PSG może i ma margines błędu 3 pkt nad Lyonem, lecz w tym sezonie i tak dostatecznie dostali w kość i musiałoby dojść tam chyba do wybuchu bomby w szatni, żeby PSG znalazło się poza Ligą mistrzów w przyszłym sezonie.